Strasznie dziwi mnie popularność frazesu o tym, że wszyscy musimy nagle zacząć wychodzić ze strefy komfortu. Serio? Mieszkamy w Polsce. Nie da się być bardziej poza strefą komfortu.
Dlatego kontemplując leniwie strugi deszczu za oknem uroczyście obiecuję każdą wolną minutę spędzać w mojej comfort zone i niech wszyscy motywatorzy, mentorzy i spece od coachingu mają mnie za nic.
Luz.
Niech patrzą na mnie z góry biegając te swoje biegi katorżnika i robiąc pięćsetną pompkę. Pozdrawiam z mojej ukochanej pracownianej kanapy.
To w pracowni spędzam najprzyjemniejszą cześć mojego życia, pisząc, rysując i złocąc. Od czasu do czasu się złoszcząc. Wiadomo. Kto próbował kaligrafii, ten wie.
Cieszę, się że ze mną jesteś. Blog powstał, żebym mogła się trochę powymądrzać i trochę pozachwycać. Mam też nadzieję, że poznam tu ciekawych ludzi. Czekam na Twoje komentarze i pytania.
„Serio? Mieszkamy w Polsce. Nie da się być bardziej poza strefą komfortu.” – leżę już w łóżku, jest godzina 0:56, całe osiedle śpi, a tu ja nagle wybucham niepowstrzymanym śmiechem na to dictum.
🙂 cały czas podtrzymuję to stanowisko, choć wydaje mi się można znaleźć jeszcze kilka innych takich miejsc.