Odebrałam już setki telefonów i maili od osób, chcących spróbować kaligrafii, które można podsumować jednym zdaniem: „Chciał(a)bym spróbować tej kaligrafii, ale nie wiem, czy się nadaję”.
Odpowiedź jest bardzo prosta. Nadajesz się. Każdy się nadaje. Przypominam, że jeszcze sto lat temu nauką kaligrafii zajmowały się (absolutnie wszystkie) dzieci w pierwszych klasach podstawówki (a niby świat idzie do przodu, nie…?)
Na pewno więc się nadajesz, ale czy to na pewno dla Ciebie?
I tutaj mogą pojawić się wątpliwości. I pojawiają się. Dlatego poniżej odpowiedzi na pytania zadawane najczęściej przez osoby, które pierwsze zajęcia kaligrafii mają jeszcze przed sobą:
1. Czy można pięknie pisać nie będąc uzdolnionym plastycznie?
Oczywiście, że można. W nauce kaligrafii uzdolnienia artystyczne jak najbardziej pomagają, ale to nie one warunkują nasze efekty. Kaligrafia ma w sobie coś z matematyki, geometrii… Tutaj liczą się proporcje, a więc umiejętność wyczucia symetrii, rytmu pisma. W fazie początkowej nauki kaligrafii bardzo ważne jest opanowanie zdolności do odwzorowania danego kształtu, zatem osoby posiadające umysł analityczny, potrafiące rozebrać poszczególne kształty na pojedyncze linie z uwzględnieniem relacji miedzy nimi mają troszkę lżej.
Zmysł artystyczny i inwencję bardziej wykorzystujemy na kolejnych etapach nauki, kiedy zaczynamy pracować nad wariantami krojów (niektórzy, bardzo świadomie nigdy nie rozpoczynają tego etapu – używają jedynie wersji historycznych swoich ulubionych pism). Kreatywność przydaje się również podczas pracy nad kompozycją tekstu. Pamiętaj jednak, że zarówno zmysł artystyczny, jak i kaligraficzna intuicja to umiejętności, które można rozwijać. W toku nauki zaczniesz dostrzegać detale, na które bez kaligrafii nigdy nie zwrócił(a)byś uwagi.
Zatem spokojnie – przekonanie o braku uzdolnień plastycznych nie jest wystarczającym argumentem, żeby się poddać jeszcze przed startem.
2. Czy można nauczyć się kaligrafować, kiedy na co dzień bazgrze się jak kura pazurem?
Jasne, że tak. Kaligrafowanie ma w sobie coś z rysowania – każdy kształt jest kreślony w sposób precyzyjny i zaplanowany (niezależnie od tego, jaki efekt osiągamy – nawet najbardziej na pierwszy rzut oka szalone literki muszą być przemyślane, żeby tworzyć piękną całość). Kaligrafujemy również w przeważającej większości przypadków o wiele wolniej niż piszemy (nie wierzcie filmikom w youtube – nie widziałam zbyt wielu, w których autor zachował sekwencję pisania w czasie rzeczywistym).
Podsumowując, można dobrze kaligrafować jeżeli nie ma się ładnego charakteru pisma, ale trzeba liczyć się z tym, że znajomość kaligrafii nie przełoży się bezpośrednio na jego poprawę. Oczywiście, może nas zainspirować do pracy nad zmianą charakteru pisma, ale będzie to wymagało dedykowanej temu pracy.
3. Czy lepiej zacząć od warsztatów, czy spróbować najpierw w domowym zaciszu?
Część osób – szczególnie tych nieśmiałych – pyta o to, czy może jest jakiś sposób, żeby przygotować się jakoś do zajęć, zrobić sobie taką indywidualną kaligraficzną rozgrzewkę przed zajęciami. Wydaje mi się (i dość często potwierdzacie to w rozmowach), że nie chcecie „opóźniać grupy” swoimi ewentualnymi słabymi postępami.
Można, ale nie polecam.
Taka rozgrzewka będzie wymagała od Was kupna narzędzi. A ponieważ ocean akcesoriów do kaligrafii jest szeroki i głęboki uważam, że najpierw warto sprawdzić, w którym kierunku chcecie przez ten ocean popłynąć. Sama należę do osób, które kochają gromadzić narzędzia „żeby sobie jeszcze popróbować w wolnej chwili” i wiem, jakie są tego negatywne konsekwencje (niedomykające się szuflady i brak takiej ilości wolnych chwil, aby sobie naprawdę popróbować wszystkim 😊). Jeżeli podczas pierwszych zajęć poczujesz, że chcesz spędzić z kaligrafią jeszcze jakiś czas – wtedy na pewno zdążysz zgromadzić ekwipunek na rejs dookoła świata 😊 no worries!
Co do mitycznego „opóźniania grupy” – totalnie nie masz się czym przejmować. Tak naprawdę podczas zajęć każdy pracuje w swoim tempie. Nauka kaligrafii polega na wyrabianiu nawyków – tego nie da się przyspieszyć. Co gorsza, tego nie da się zrobić w trakcie samych zajęć. Zajęcia są po to, aby popełnić jak największą liczbę błędów, by nauczyciel powiedział Ci na co masz zwracać uwagę podczas ćwiczeń w domu. Na tym to polega.
4. Czy można kaligrafować jeżeli jest się osobą leworęczną?
Moje ulubione. Można. I to pięknie. Ludzie robią to od wieków ze świetnymi efektami. Jeśli chcesz zobaczyć na własne oczy polecam hasztag #lefthandedcalligraphy w Instagramie. Cuda.
5. Ile czasu zajmie mi nauka?
Tutaj odpowiedź może być tylko jedna i jestem pewna, że ją znienawidzisz. TO ZALEŻY.
A zależy od tego:
– ile poświęcisz czasu,
– w jakim stopniu posiadasz umiejętności, o których pisałam w punkcie 1 tego artykułu,
– na jakiego nauczyciela trafisz (mam tutaj na myśli również autorów podręczników), ponieważ będąc samoukiem polecam jednak – przynajmniej na początku – naukę pod okiem kogoś, kto zrobił już wszystkie błędy, które dopiero przed Tobą.
Nie oszukujmy się – wszyscy popełniamy te same błędy na poszczególnych etapach nauki. Dlatego jeżeli znajdziesz nauczyciela, którego litery chciałbyś naśladować i który będzie podsycał Twój entuzjazm – nie zmarnuj szansy. Pisz i proś go o korekty. Nie dawaj sobie mydlić oczu samymi komplementami. Kiedy uda Ci się spojrzeć na swoją pracę nieswoimi oczami będziesz na najlepszej ścieżce rozwoju.
Ale wróćmy do meritum, czyli pytania: jak dużo czasu mi to zajmie?
Zachwycać znajomych będziesz prawdopodobnie już po kilku dniach ćwiczeń. Ale im dłużej będziesz się uczyć i im bardziej zanurzać się będziesz w temat, tym bardziej ta ścieżka rozwoju będzie się wydłużać.
Najwybitniejsi kaligrafowie zawsze bardzo skromnie twierdzą, że przed nimi jeszcze długa droga. Ale to dobrze, bo to naprawdę fajny sposób na życie.
6. Ile to kosztuje?
Ceny kursów są znane, więc nie o tym będzie tu mowa.
Czasem wpadamy w pułapkę, jaką jest przekonanie, że drogie narzędzia gwarantują najlepsze efekty. Pierwsza korekta – nie drogie, tylko dobrej jakości, druga korekta – nie zawsze.
Można pisać przecudowne litery stalówką za 4 złote, osadzoną w obsadce za 15 złotych atramentem za 20, w szkolnym zeszycie Oxford. Serio.
Oczywiście, na szczęście, jest też masa pięknych narzędzi do kaligrafii, które sprawiają, że proces – dość monotonnych jednak – codziennych ćwiczeń będzie przyjemnością samą w sobie.
Podsumowując, kaligrafia nie musi być drogim hobby, ale – na szczęście – może 😉
7. Czy lepiej uczyć się jednego kroju, czy wielu?
Zdania bywają podzielone. Są osoby, które metodycznie poznają krój po kroju, są takie – które w ten kaligraficzny ocean rzucają się na główkę i sobie pływają właściwie od początku raz jednym raz drugim stylem. Trzeba zaufać intuicji. Ale – według mnie – na początek warto jednak opanować ruchy choćby do żabki.
Dlatego nie rozkminiaj tego zbyt długo – zapisz się na najbliższe zajęcia z kroju, który Ci się podoba.
Tylko część z nas będzie kaligrafami, jakaś część tej części – świetnymi. Jedni będą kaligrafować, żeby się zrelaksować, inni – aby poderwać dziewczynę. Część osób będzie to robić przez całe życie, dla reszty będzie to (mniej lub bardziej) ciekawy epizod.
Każdy jednak zasługuje na to, aby to sprawdzić.
Ty też.
Jeśli nurtuje Cię jakaś kwestia, o której nie wspomniałam – napisz. Chętnie uzupełnię to zestawienie.